Aby właściwie przygotować się do kolejnego sezonu ochrony upraw sadowniczych, należy wyciągnąć wnioski z roku poprzedniego. Pomocne do tego są dane meteorologiczne oraz informacje dotyczące odłowu szkodników w pułapkach feromonowych i na tablicach lepowych, a także regularne obserwacje roślin.
Problemy z ochroną sadów w 2016 r. podpowiedzią w strategii na 2017 r.
Podejście do kolejnego sezonu ochrony zależy także od przebiegu warunków atmosferycznych na przestrzeni przynajmniej całego poprzedniego roku. I tak np. wystąpienie znacznych spadków temperatury zimą i uszkodzenia roślin wymuszają zdecydowanie większe nakłady na ich ochronę i nawożenie w latach kolejnych w celu właściwej regeneracji. Dwie ostatnie zimy były bardzo zdradliwe pogodowo. W wielu rejonach Polski w grudniu 2015 notowano wysoką, jak na tą porę roku, temperaturę (+15°C), a na początku stycznia 2016 bardzo niską (-19°C). Na skutek takich około 30 stopniowych różnic doszło do uszkodzenia wiązek przewodzących roślin, co zakłóciło naturalny przebieg regeneracyjny i wpłynęło na jakość plonu wielu gatunków sadowniczych.
Z kolei wiosną w niektórych rejonach Polski wystąpiła susza i tam zagrożenie ze strony sprawców chorób nie było zbyt wysokie. Południe kraju natomiast borykało się z innym rozkładem opadów, i tam zagrożenie ze strony chorób, np. parcha jabłoni i szarej pleśni, było wysokie. Różnice takie miały miejsce np. porównując dane w Miłobądzu, środkowej Polsce, okolicach Sandomierza, czy Nowego Sącza. Warunki pogodowe i infekcje wielu patogenów można śledzić na stronie www.horti.procam.pl.
Z moich obserwacji wynika, że parch jabłoni wymagać będzie w nadchodzącym sezonie dużej uwagi. Z doświadczenia wiem, że po sukcesach w ochronie, sadownicy zaczynają wprowadzać oszczędności i bezgranicznie wierzą we własne umiejętności. Powodem są także powstałe rasy patogenicznego grzyba odporne na niektóre s.cz., które potrafią dokuczyć w kolejnych latach. Rok 2016 w zasadzie nie był trudny, jeśli chodzi o ochronę jabłoni przed sprawcą parcha, ale w niektórych rejonach liczne infekcje nie zawsze umożliwiały prawidłowe wykonanie zabiegu ochrony roślin. Infekcje sprawcą parcha można śledzić dzięki stacjom I’Metos udostępnianym przez PROCAM wraz z danymi meteorologicznymi.
Ważne jest, aby zadbać o rok przyszły i w okresie jesienno-zimowym zastosować mocznik w stężeniu 5% (także na opadłe liście), najlepiej łącznie z produktem Biogen Rewital, w celu przyśpieszenia ich mineralizacji i ograniczenia miejsca rozwoju patogenicznych grzybów.
W nadchodzącym sezonie możemy spodziewać się silnej presji ze strony sprawcy mączniaka prawdziwego. W przypadku niektórych odmian, mimo sporych wysiłków ze strony sadowników, były problemy z jego zwalczaniem. Grzyb rozwijał się bardzo dynamicznie i nawet w sadach pozornie zdrowych obserwowano do końca sezonu aktywny jego rozwój. Dlatego w celu ograniczenia presji z jego strony w 2017 r., w okresie zimowym konieczne jest usuwanie porażonych pędów. Ważne jest także właściwe rozplanowanie zabiegów. Na początku wegetacji warto stosować produkty siarkowe (np. Sulfolac 80 WG), w okresie kwitnienia z grupy SDHI (Fontelis 200 SC, Luna Experience 400 SC), w okresie wzrostu zawiązków strobiluryny (Zato 50 WG), w okresie wyższej temperatury produkty o działaniu układowym (Topas 100 EC, Argus 250 EC, Score 250 EC lub preparaty oparte na tebukonazolu). Taki schemat jest jednak optymalny tylko pod warunkiem poważnego podejścia do zimowego wycinania porażonych pędów.
Możemy spodziewać się także dużej presji ze strony raka drzew owocowych (Nectria, Neonectria). W sadach przybywa bowiem odmian podatnych na tą chorobę, takich jak ‘Szampion’, ‘Gala’, ‘Elise’, a także z grupy ‘Red Delicious’. Ostanie dwie zimy były bardzo zdradliwe pogodowo. Spowodowało to dodatkowe uszkodzenie roślin w miejscach zranień, powstawały także drobne pęknięcia pędów, a to z kolei sprzyjało infekcjom. Grzyb wytwarza dwa rodzaje zarodników: workowe i konidialne. W warunkach, jakie ostatnio panują, oba cykle rozwojowe przebiegają prawidłowo, co w następstwie podwaja presję choroby. Sadownicy w latach mniej dochodowych często odpuszczają sobie zabieg fitosanitarny preparatami miedziowymi po zbiorze owoców i opadnięciu liści, a szkoda, bo ten w bardzo dużym stopniu ogranicza presję tej choroby w kolejnych latach. Oprócz zarejestrowanych miedziowych środków ochrony roślin, można zastosować także produkty zarejestrowane jako nawozy miedziowe. Stosując pozbiorczo jesienią wysokie dawki miedzi przyśpieszamy odprowadzanie składników mineralnych z liści do pędów i przyśpieszamy jesienne opadanie liści ułatwiając tym samym wykonanie zabiegu typowego do zabezpieczenia ran drzew po zebranych owocach i opadłych liściach stanowiących wrota infekcyjne. Nawozy miedziowe często mają niższe ceny w porównaniu do miedziowych środków ochrony roślin ze względu na kosztowne rejestracje tych drugich. Wśród nawozów miedziowych opartych na tych samych substancjach, co środki ochrony roślin są m.in. oparte na tlenochlorku miedzi (np. SEICOS 85 WP, CUPROS 50 WP, BLUCOS 50 WP, MIEDŹ EKSTRA 50 WP, MIEDŹ EKSTRA 350 SC) czy wodorotlenku – LENTOR W 50 WP.
W przypadku drzew, tak ziarnkowych, jak i pestkowych, problemem ciągle były i prawdopodobnie będą raki bakteryjne, a w jabłoniach i gruszach także zaraza ogniowa. Wspomniane wcześniej produkty miedziowe są nieodzownym elementem, który należy wkomponować we wczesny okres nawożenia i ochrony drzew.
Krzysztof Gasparski
PROCAM Polska