Już wiadomo, że zima na niektórych plantacjach pozostawiła ślad. Jest to często związane z wprowadzaniem do uprawy w kraju odmian, które co prawda „wytrzymują” nasze zimy, ale nie zawsze w dobrej kondycji. Oczywiście część z objawów może być w niektórych przypadkach mylona, np. z chorobami odglebowymi.
Łagodzenie skutków zimy i regeneracja roślin
Nawet, jeśli nie widać jeszcze skutków uszkodzeń niską temperaturą, warto podczas ruszania wegetacji zaglądać na plantacje, a w przypadku krzewów (malina, porzeczka i in.) warto jest ucięte pędy wstawić do flakonu z wodą, aby im się przyglądać. Rośliny wyszły już ze spoczynku bezwzględnego i efekt ruszania w warunkach temperatury pokojowej będzie szybko uwidaczniał stan faktyczny na plantacji. Pamiętajmy jednak, że zaobserwowanie uszkodzeń mrozowych na roślinach nie musi oznaczać tragedii – wiele z nich da się często zregenerować. W końcu lutego zaczyna dochodzić do „budzenia się” roślin, a niebawem będzie dochodzić do ich rozhartowania się. Dlatego warto jest wczesną wiosną stosować swego rodzaju polisy ubezpieczeniowe (jednym ze sposobów jest oczywiście wykupienie prawdziwej polisy i cieszenie się z każdego mrozu w celu poniesienia strat i uznania, że przepłacone pieniądze nie poszły na marne). Obowiązkowo jednak we wczesnej fazie ruszania wegetacji powinno się „dolistne” zastosować saletrę potasową (np. Pro Kali) w stężeniu 1% (10 kg/1000 l cieczy) w połączeniu z produktem ImPROver 0,1% (1 litr/1000 l cieczy). Taką ilością cieczy można opryskać 1–2 ha, wzależności od rodzaju plantacji. Zabieg ten, ze względu na wysoką koncentrację składników, powinien być wykonany wieczorem, co pozwoli uniknąć fitotoksyczności. Zabieg jest celowy nawet wówczas, gdy nie ma jeszcze nowych przyrostów, bo wtedy możemy liczyć na pobieranie składników przez pędy. Nie należy też do przesadnie drogich, a biorąc pod uwagę jego skuteczność, warto go powtarzać przed i po wystąpieniu wczesnowiosennych przymrozków. Nie powinien także zbyt uspokajać brak widocznych przemrożeń. Ogrodnik nigdy nie może spać spokojnie i jego ulubionym programem telewizyjnym zawsze będzie prognoza pogody na wszystkich możliwych kanałach (czy mamy nadzieję, że ktoś w końcu powie to, czego oczekujemy?). Ryzyko jeszcze przed nami. Przed niską temperaturą możemy chronić rośliny okrywając je włókniną o różnej gramaturze. Jest to sposób sprawdzony i coraz powszechniej wykorzystywany w praktyce. Możemy także stosować w czasie występowania przymrozków zraszanie. Należy jednak pamiętać, że zraszanie musi być ciągłe, rozpoczęte przed wystąpieniem ujemnej temperatury, a zakończone dopiero, gdy temperatura osiągnie wartość dodatnią. Zaprzestanie ciągłego zraszania w trakcie trwania przymrozku może przynieść więcej strat niż korzyści, dlatego niezbędne jest posiadanie dużych zasobów wody. Kolejny sposób to sięganie po produkty chemiczne. Jednym z ciekawych rozwiązań wydaje się być Krio-Flor. Produkt ma oczywiście zalety i wady. Zaletą niewątpliwie jest możliwość ochrony plantacji nawet przed przymrozkiem do ok. –9°C. Zastosowanie produktu przed spodziewanymi przymrozkami prowadzi do odwodnienia komórek i powoduje, że w komórkach nie wytworzą się kryształki lodu. Wadą jest cena. Cena jednak może być akceptowalna pod warunkiem, że przymrozek trwa długo i duże szkody wyrządzi innym, ocalając nasze uprawy choć w części. Produkt swoją skuteczność wykazuje w zróżnicowaniu dawek. Zastosowany w dawce 1 l/ha chronić powinien przed temperaturą ok. –3°C przez kilka dni. Przy dawce 1,5 l/ha możemy liczyć na skuteczność walki z temperaturą –6°C, natomiast przy dawce 2 l/ha istnieją duże szanse na pokonanie mrozów wiosennych do nawet –9°C. Niestety ocieplenie pomiędzy przymrozkami powoduje uwadnianie się komórek i przerywa pełne zabezpieczenie uprawy – zabiegi trzeba wtedy powtarzać. Warto także pamiętać o wykorzystywaniu wiosną zabiegów cynkiem, który podnosi tolerancję roślin na ujemną temperaturę. Nie zaszkodzi dodawać go do wczesnowiosennych zabiegów fungicydowych lub nawożenia, np. w postaci Pro Horti Zn+B lub Procam Cynk.
Po wystąpieniu zimowych, zdradliwych mrozów i po wiosennych przymrozkach warto dłużej niż zwykle stymulować rośliny nawożeniem pozakorzeniowym. Uszkodzenia wiązek przewodzących roślin powoduje gorszy transport składników pokarmowych z korzenia, co przy dodatkowym ochłodzeniu gleby jest jeszcze bardziej dokuczliwe w skutkach. Warto zatem wiosną dodatkowo podawać dolistnie kompleksowe składniki pokarmowe w postaci, np. Pro Horti Plus NPK 20:20:20. W okresie okołokwitnieniowym na coraz większe uznanie „zapracowały” nawozy algowe. Produkty takie, jak np. Super Fifty Algae 500 SL nie tylko zwiększają tolerancję na niską temperaturę, ale i stymulują kwitnienie, zapłodnienie kwiatów i wiązanie owoców. Oczywiście nie możemy zapomnieć o fosforze, który odpowiada między innymi za podziały komórkowe i „energetykę” roślin, dlatego po kwitnieniu warto go włączyć w bloki dolistnego nawożenia stosując, np. Pro Horti Plus P 10:50:6.
Powyższe rozwiązania w dużej części poprawiają przywracanie ciągów transportowych w roślinie i prowadzą do zadowolenia i ekonomicznej satysfakcji. Proszę pamiętać – lata trudne bywają latami ekonomicznie bardzo dobrymi.
Krzysztof Gasparski
PROCAM Polska